Podsumowanie 2020 roku


Witajcie we wpisie podsumowującym mój rok 2020. Od razu chcę powiedzieć, że przez ostatnie zawirowania, nie mogłam dodać moich grudniowych zużyć ani żadnego innego wpisu ale od nowego roku bierzemy się do pracy!Trochę zastanawiałam się, w jakiej formie napisać dzisiejszy wpis i doszłam do wniosku, że zrobię go w postaci punktów. Łatwiej będzie mi umieścić poszczególne informacje i tak szybko się nie pogubię. ;D

Tak wyglądało moje ostatnie 12 miesięcy…

W styczniu obchodzę urodziny ale nigdy nie świętowałam ich hucznie. Zawsze obywało się na wręczeniu upominków, a mi taka opcja również nie przeszkadzała.

W lutym pogorszył się trochę mój stan zdrowia (może kiedyś o tym napiszę oddzielny post), niestety nic z tym nie robiłam, wierząc że samo przejdzie. Nie przeszło. ;D Kupiłam nowy samochód, a pozbyłam się starego grata. Pod koniec miesiąca także postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Zaczęłam poznawać nowych ludzi. Niestety, zdrowie w dalszym ciągu trzymałam na drugim planie…

Marzec był miesiącem złym. Zawiodłam się na jednej osobie, bardzo to przeżywałam. W tym samym czasie moje zdrowie wydawało się delikatnie polepszyć…. to niestety było chwilowe.

W kwietniu było trochę lepiej.. dużo zawdzięczam swojemu przyjacielowi R., który swoimi siłami próbował podnosić mnie na duchu. No powiem, dobrą robotę odwalił! Wróciłam do świata bardziej żywych. Niestety sprawy związane ze zdrowiem dalej odkładałam… Pod koniec miesiąca poznałam nową osobę, wniosła do mojego życia dużo radości. Zaczęłam czuć, że żyję, że na kimś mi zależy i że komuś zależy na mnie! Mimo wszystko dobrze wspominam ten miesiąc.

Maj wspominam bardzo dobrze, znajomość z nowo poznaną osobą się rozwijała, wszystko szło w dobrym kierunku. Niestety, epidemia teoretycznie sporo utrudniała ale na szczęście nie wpłynęło to negatywnie na cokolwiek.

W czerwcu sukces! W końcu zmotywowałam się, zasięgnąć pomocy specjalisty jeśli chodzi o moje zdrowie. Leki, które dostałam zalecenie brać, postawiły mnie na nogi, dzięki nim zaczęłam funkcjonować jak człowiek. Jaka ja byłam szczęśliwa! Dodatkowo, sytuacja pandemiczna chwilowo była na tyle opanowana, że relacja z fajną osóbką poszła trochę do przodu. 😉 Tak jak poszło do przodu, tak też wszystko zamarło. Kurczę, tyle tygodni pisania na nic! ;D

Lipiec był dość spokojnym miesiącem. Na początku mój syn obchodził urodziny, to już trzecie! Ah jak ten czas szybko leci.. 😉 Powróciły także stare znajomości, z czego byłam bardzo szczęśliwa. Dodatkowo, dowiedziałam się o ciąży bardzo bliskiej mi osoby. To dopiero była radocha!

W sierpniu monotonia… informacja o tym, że moja siostra za miesiąc bierze ślub sprawiła, że byłam w szoku ale takim pozytywnym. Zaczęło się przygotowywanie do roli świadkowej. Poszukiwanie partnera rozpoczęte!

Wrzesień. Partner znaleziony, wesele choć malutkie to bardzo udane! Świadkowa się nie popisała, zasnęła w kącie sali ze zmęczenia. hahaha… No, to było dość nietypowe. Przysięgam, alkoholu nie piłam ze względu na leki. ;D W tym miesiącu mój syn poszedł też do przedszkola! Na szczęście obyło się bez lawiny płaczu, tęsknoty i buntu.

W październiku nie przypominam sobie niczego szczególnego.. Może to, że wplątałam się w niezłe kłopoty finansowe. Takie fakty, zdecydowanie nie zasługują na wspominki ale piszę, żeby mi nigdy więcej do głowy nie przyszło bawić się w tego typu rzeczy! ehh.

Listopad był na maxa spokojnym miesiącem choć nie najmilszym. Po części moje problemy ze zdrowiem ponownie dawały o sobie znać przez co bardzo zaczęłam zaniedbywać przyjaciół… Dwie osoby w rodzinie złapały tego nieszczęsnego covida. Pogrzeb cioci… ;(

Grudzień to było szaleństwo. Antybiotyki u mnie, utrata głosu… Niezłe choróbsko mnie dopadło. Spędzanie całych dni z młodym w domu z powodu kwarantanny jednej u opiekunek z przedszkola. Nie powiem, trochę się wystraszyłam więc postanowiłam, że synek zostanie w domu do końca roku. Poznałam, znowu, wydaje się że ciekawą osobę. Szaleństwo z kupowaniem prezentów zostawiłam oczywiście na ostatnią chwilę. Jak zwykle. Przeprowadzka do nowego domu. Ze spokojnej wsi do mojego ukochanego miasta. Choć nie powiem, miejsce w którym mieszkaliśmy na wsi wyjątkowo bardzo lubiłam. Z domu, dużego domu do miasta, do bloku bez własnego podwórka… Niezły szok, co nie? 😉 Święta. Od kilku lat już są trochę inne, nie w tym samym składzie co 10 lat temu ale nie ubolewam nad tym, życie. 🙂 Przygotowanie do samotnego sylwestra. ;D
W tej chwili siedząc, pisząc ten post widzę, że pomimo pandemii ten rok wcale nie był taki zły. Dostrzegłam, że nauczyłam się nie przywiązywać się do ludzi bo zbyt wiele razy się na nich zawiodłam. Wiem teraz, komu mam ufać, a kogo trzymać na dystans.

Nie będę robić sobie żadnych postanowień na 2021 rok. Nie chcę żyć pod presją, myśląc o postanowieniach.. Będę robić to, na co mam ochotę i to, co będzie sprawiało, że jestem szczęśliwa. A za rok ponownie pojawi się post z podsumowaniem.

Komentarze

Copyright © paulinapisze.pl