Tusz do rzęs Legendary Lengths!


Cześć! Na dzisiaj znowu wlatuje pod lupę tusz do rzęs. Tym razem jest to produkt Avon, który trafił do mnie jako część prezentu jakiś czas temu. Powiem szczerze, że używam go raczej sporadycznie, na przemian z Falsies Lashlift od Maybelline, ale poznałam się z nim już na tyle, że postanowiłam napisać kilka słów.

Po pierwsze, tusz nie jest jeszcze dostępny w regularnej sprzedaży. Pojawi się dopiero w marcowym (3/2022) katalogu Avon. To znaczy, większość zapewne ma już dostęp do tego katalogu, ale sprzedaż zaczyna się z początkiem marca. Jego premierowa cena będzie wynosiła 24,99zł. Konsultantki jednak, miały możliwość wypróbowania go ze specjalnej oferty przygotowanej specjalnie dla nich już w grudniu. Ja również jestem konsultantką ale od dawna nie składałam zamówień… ehh. 🙂

Kilka słów o produkcie.

Tusz dostajemy w czarnym kartoniku z różowymi akcentami, które po części są zapowiedzią tego, co znajdziemy w środku. Wyraźna nazwa „Legendary Lengths” na froncie, a na pozostałych elementach skład, opis producenta, grafika itp.

W kartoniku mamy natomiast naszą gwiazdę. 🙂 Ukazuje nam się masywne opakowanie, łudząco podobne do maskary Unlimited (to także wytwór Avon, niestety nie miałam z nim styczności). Kolor, który króluje to różowy. Właśnie w odcieniu pudrowego, słodkiego różu jest opakowanie tuszu, a na nim także nieco ciemniejsze, różowe chromowane napisy. Zakrętka z ozdobnymi żłobieniami ma kolor różowego złota. Mega dziewczęce połączenie, prawda? 🙂

W środku mamy silikonową szczoteczkę w kształcie wąskiego stożka. Dzięki odpowiedniemu rozłożeniu „włosków” uzyskujemy efekt ładnie rozczesanych rzęs. Według producenta tusz ma za zadanie także wydłużać rzęsy:

Unikalne polimery nowej generacji gromadzą się na końcówkach rzęs dla efektu wydłużenia jakiego jeszcze nie było!

Poniżej przedstawiam Wam moje rzęsy pomalowane tuszem Legendary Lengths oraz bez niego. Podoba Wam się ten efekt?

RZĘSY POMALOWANE TUSZEM DO RZĘS LEGENDARY LENGHTS
PRZED
PO

Niestety, tusz nie jest wodoodporny o czym udało mi się przekonać podczas mroźniejszej pogody i moich łzawiących oczu. 🙂 Za to na plus jest to, że nie osypuje się w ciągu dnia choć odnoszę dziwne wrażenie, że z upływem czasu mimo wszystko jest go jak by co raz mniej na rzęsach. Natomiast podczas wieczornego oczyszczania twarzy, nie mam jakichkolwiek problemów z usuwaniem tego tuszu. Właściwie to ogromny plus, bo nienawidzę katować swoich rzęs próbując zmyć makijaż z oczu. 🙂

Także myślę, że jest to produkt godny uwagi i jeśli nie macie jeszcze swojego ulubionego tuszu, to warto się nim zainteresować i wypróbować już podczas trwania katalogu numer 3 w Avon-ie.

buziaki. xx

Komentarze

Copyright © paulinapisze.pl