Wypad do mini-zoo i mały szok!

Cześć! Witajcie! Dzisiaj kolejny wpis niezupełnie związany z tematyką beauty ale jako, że mamy lato to staram się z niego korzystać w 200%. Słońce zachęca do wypadów poza miasto, a tym razem wywiało mnie prawie 100km od domu! Gdzie? Zapraszam do dalszej części wpisu. 🙂

Dobra, zacznijmy od tego, że na weekend wybrałam się do Ełku do mojej mamy, która tam mieszka. Podczas śniadania narodził się pomysł by wybrać się właśnie do mini-zoo, o którym moja mama słyszała już jakiś czas temu. Po wykonanym telefonie, dowiedzieliśmy się, że wszystko funkcjonuje normalnie i można przyjeżdżać.

Jedziemy!

Myślę, że trafić tam to żaden problem, ponieważ z głównej drogi jest widoczny duży szyld z napisem „mini-zoo” – taki biały z czarnymi napisami oraz czerwoną strzałką. 😋 Parking pod wielkim drzewem to w takie upały zbawienie i duży plus za jego wielkość (ode mnie przynajmniej 🤫).

Miejscowość, w której znajduje się mini-zoo nazywa się Kąp, leży nieopodal Giżycka (woj. warmińsko-mazurskie), dosłownie jakieś 5-7km od niego (mówię na oko, bo przyznam że nie sprawdzałam mapy 😂). Wstawiając zdjęcia na Instagrama zauważyłam, że pełna nazwa to chyba „mazurskie mini-zoo”. Więc, takiego szukajcie na mapie! 😉

Mini-zoo

Obiekt jest rzeczywiście mini, nieduża powierzchnia, 2-3 alejki w tym jedna główna a na około kojce ze zwierzętami. To zobaczymy najpierw, wchodząc przez furtkę do mini-zoo. Po lewej stronie stoi altanka a w niej przemiły Pan sprzedający bilety (ja + moja mama + czterolatek zapłaciliśmy bodajże 48 zł) oraz pojemniczki z karmą, która kosztuje 1 zł choć nie jest to obowiązkowy zakup, my jednak kupiliśmy jeden pojemniczek (a w trakcie jeszcze drugi 😅).

Tego dnia gdy odwiedziliśmy zoo, dwie małe kozy oraz kilka ptaków typu koguty czy kury biegały luzem po alejkach. Nie wiem czy to celowy zabieg czy nie ale domyślam się, że ptaki mogły same nawiać z kojców, które nie były z góry zabezpieczane. Widać, że są przyzwyczajone do obecności ludzi bo kozy same przychodziły do człowieka, a ptaki wiadomo jak to ptaki, zawsze płochliwe ale nie uciekały.

Wspominałam już o miłym Panie z altanki po lewej stronie.

Wokół tejże altanki trochę się dzieje, bo jej lewej stronie, od razu przy wejściu do mini zoo miejsce swoje ma kilka mniejszych zwierzaków: (proszę, przetrzymaj kursor na zdjęciu, by zobaczyć opis!)





Także po jej prawej stronie, znajdują się kojce z ptactwem. Znajdziemy tam m.in.: pawie, indyki, kaczki, gęsi, kury, koguty i kilka innych ptaków, których nazw nawet nie znam i tu trochę szkoda, że większość kojców je była podpisana. A przepraszam, niemalże żaden nie był podpisany… 







Zaraz obok był kojec z małym kangurem, którego nie mam na zdjęciu bo niestety gość schował się w swojej budzie i tam smacznie spał, chowając się przy okazji przed gorącem. A szkoda bo zależało mi by go zobaczyć. 🙄 Na przeciw kangura, znajduje się woliera z wiewiórką. I tu znów pojawia się problem bo brak podpisu, a słysząc niechcący rozmowę turystów obok to nie była nasza polska wiewiórka.

Mojemu synowi, to właśnie ona spodobała się najbardziej ze wszystkich zwierząt 😅

Dobra, idąc dalej, tym razem po prawej stronie mamy wybieg dla koni gdzie można za dodatkową opłatą pojeździć na koniu pod okiem opiekuna z mini zoo. Fajna opcja, jednak my nie skorzystaliśmy. Zaraz za wybiegiem dla koni, po prawej stronie mamy kolejną zagrodę w której biegało emu. Niesamowicie przyjazny ptak, sam lgnął do ludzi… a może do jedzenia w pojemniczkach. 😅😉 Jego pióra w dotyku są bardzo specyficzne, nie są miękkie ani szorstkie. Trochę sprawiają wrażenie tłustych. 🤔

Były dwie zagrody po których biegały dwa emu, każde oddzielnie.

Teraz wróćmy do naszej lewej strony, gdzie dzieje się zdecydowanie więcej. Kilka rodzajów kóz, barany… ☺️

Mały szok

Jedną z największych atrakcji zostawiłam na sam koniec. 🤫 Jest to wielbłąd, który po przeszukiwaniach internetu, dowiedziałam się, że ma na imię Bobas. Słodko. Prawda? Był mega spokojny, można go głaskać i na luzie karmić z ręki. Polubiłam go tak jak alpaki. W ogóle wiecie, że uwielbiam alpaki oraz lamy? 🤫😂 Świetne są!

Wielbłąd Bobas

Okej, teraz pojawia się coś, co mnie zastanawia do dziś… Czy to normalne, że wielbłąd gubi sierść? Rozumiem zmiana miejsca, otoczenia, nowi ludzie, hałas może negatywnie wpłynąć na takiego zwierzaka… Ale czy też może przyczynić się do aż takiego wypadania sierści? Mimo wszystko to trochę niepokojące. Zobaczcie sami:

Zdjęcie z 3 maja 2019 roku. Zszokowało mnie to, jak wyglądał 2 lata temu, a jak wygląda obecnie.

Wiem, że dużo osób jest przeciwna takiemu typu rozrywkom ze względu na zwierzęta przetrzymywane w niewoli. W pełni to rozumiem. Ale chciałabym poznać jakie jest Wasze zdanie na temat zoo? Często wybieracie się w takie miejsca czy zdecydowanie omijacie? Dajcie znać w komentarzach. 🖤

Komentarze

Copyright © paulinapisze.pl