Prawie jak Stańczyki! Czyli mosty w Kiepojciach.



Nie wiem jak u Was, ale u mnie pogoda zdecydowanie dopisała w ostatnich dniach. Postanowiłam z tego zacząć korzystać, bo trochę szkoda by w takie ciepełko siedzieć w domu, a jedyną styczność ze świeżym powietrzem mieć podczas spacerów z psami… Tak nie można! 😉 Więc, po analizie tego, gdzie byłam, a gdzie jeszcze mnie nie było…. wybór padł na wiadukty, mosty w Kiepojciach. Zabawna nazwa, prawda? Na początku sama zapominałam poprawnej wymowy ale w końcu ogarnęłam… po x razach.

Co to za mosty? Jakie wiadukty? Kiepojcie? Gdzie to!?

Kiepojcie jest to niewielka miejscowość, a właściwie wieś w powiecie Gołdapskim, należąca do gimny Dubeninki. Położna nad jeziorem Przerośl. Jej historyczna nazwa Eszergallen, w roku 1938 została zastąpiona przez nazistów, nazwą Eschergallen, gdzie trochę później tego samego roku zastąpiono ją nową – Äschenbruch.

Na początku XX w. (1911-1914) w Kiepojciach zostały poprowadzone wiadukty, które służyły jako linia kolejowa mierząca łącznie 31 kilometrów. Ta, zlikwidowana została w połowie 1944 roku przez wojska radzieckie, lecz wysokie na 18 metrów mosty zostały i możemy je podziwiać do dziś.

Od 2003 roku obiekty są własnością prywatną. Mimo to, podczas zwiedzania ich, a szczególnie przechodzenia pod mostami należy mieć na uwadze, że ich stan nie jest najlepszy więc trzeba uważać choćby na spadające odłamki betonu czy cegieł… Ale osobiście nie słyszałam, by ktoś dostał czymś w głowę przechodząc pod mostami. 😛

…obyło się bez urazów 😉

Z innej perspektywy…

Udało się wejść na górę. Nie ma ułatwienia, żadnych schodków czy poręczy.. Co najwyżej imitacja dróżki po mega stromym poboczu, wydeptana przez innych zwiedzających.

Zdecydowanie widok od dołu bardziej imponuje. Na górze podziwiamy ładne widoki do okoła, bo linię kolejową zastąpiła trawiasta dróżka.

Z tej strony widać skalę zniszczeń i to, jak bardzo wiadukty zostały zaniedbane.

Po prawej stronie to, co zostało po jednym z dwóch wiaduktów.
Ścieżka przez lepiej zachowany wiadukt. Jednak brak tu barier po bokach, co jest mało bezpieczne.
Widząc trzylatka żwawo chodzącego po takim moście – serce stawało mi na moment 🤭

Podsumowanie

Uwielbiam takie małe krajoznawcze wycieczki! Na ten letni sezon mam zaplanowanych już kilka kolejnych. Więc aby tylko pogoda dopisała! 😉 W Kiepojciach byłam po raz pierwszy i mimo, że jest to miejsce z ciekawą architekturą to raczej tam prędko nie przyjadę ponownie.. to jest tego typu miejsce, gdzie jedziesz jedynie zobaczyć, zrobić kilka zdjęć i jechać dalej. Tam nie ma możliwości zatrzymać się i usiąść na pogawędkę czy jakikolwiek odpoczynek w zaciszu. Pod mostami centralnie jest piaskowa droga, w każdej chwili ktoś może przejeżdżać. Owszem, jeśli będzie taka potrzeba, to pokażę wiadukty „nietutejszym” z przyjemnością. 🙂

Kto z Was widział takie mosty na żywo? Gdzie? 🙂

Komentarze

Copyright © paulinapisze.pl