Po raz pierwszy postawiłam sobie cele na nowy rok


Rok temu, mniej więcej o tej porze pojawił się wpis podsumowujący poprzedni rok. Pomimo, że rok 2021 był dość udany, to ten wpis postanowiłam poświęcić, nie temu co było, lecz temu co będzie. Po raz pierwszy w życiu, zdecydowałam się postawić sobie mini cele na nadchodzący rok.

Pomyślicie sobie pewnie, że to kolejne bezsensowne gadanie. Powstało już tyle memów typu „nowy rok, nowa ja” czy nawet wpisów, że czasami na prawdę nie chce się tego słuchać. Owszem, można zwątpić gdy ktoś rok za rokiem stawia sobie zabawne cele, a i tak nigdy nawet nie stara się ich osiągnąć. Inaczej, gdy ktoś całe życie podchodził do tego… tfu, nigdy do tego nie podchodził! 😅

Czy warto wyznaczać sobie cele?

Tutaj, mam na myśli szczególnie te noworoczne. Bo wiadomo, że codziennie wyznaczamy sobie jakiś my cel, który chcemy chociażby osiągnąć do końca dnia. Zwykłe posprzątanie łazienki czy wysłanie maili, również jest pewnym rodzajem celu. Łatwe do osiągnięcia ale wymaga naszego wysiłku. Nikt nie powiedział, że dążenie do celu równa się z potem, bólem, stresem czy innymi nieprzyjemnościami. Nie każdy cel wymaga ogromnego wysiłku.

Ja natomiast, chciałabym wspomnieć o tych postanowieniach długoterminowych, których osiągnięcie zajmuje nie kilka godzin czy dni, a miesiące.

Zatem, czy warto wyznaczać sobie noworoczne cele?

Tak, jak najbardziej. Widzę w tym ogrom zalet! Przede wszystkim, zaplanowane życie wydaje mi się o wiele łatwiejsze, dzięki konkretnemu celowi do osiągnięcia, możemy podążać według własnego planu. Codzienność stanie się łatwiejsza. Nie żyjemy w chaosie, kiedy to pod nawałem obowiązków nawet nie wiemy za co się zabrać. A planowanie w trakcie, może okazać się marnowaniem czasu. Po pierwsze dlatego że, nie wiemy nawet czy nasz plan „na szybko” wypali, a po drugie w czasie codziennego planowania każdego dnia, moglibyśmy realizować już z góry założony plan.

Kolejną, moim zdaniem zaletą, jest także to, że mamy okazję do przeanalizowania naszego dotychczasowego życia. Możemy przyjrzeć się dokładnie co nam odpowiadało i dalej odpowiada, a co pragniemy zmienić. W ten sposób, łatwo postawimy sobie kolejny cel do osiągnięcia, jednak nie wiadomo czy będzie on tak samo łatwy do osiągnięcia. 🙂

Określając własne cele, ćwiczymy także siebie samych! Jest to idealny moment, by sprawdzić naszą wytrwałość, a także asertywność. To pierwsze wiadomo, sprawia że staramy się nie poddawać nawet jeśli momentami jest nam bardzo pod górkę. Mimo to dążymy do celu. No, a dlaczego asertywność? Uważam, że realizacja własnego planu wymaga również pewnych wyrzeczeń. Czasami będziemy musieli wybrać, między wyjazdem ze znajomymi, a pozostaniem w domu i pracą. Ciężki wybór, prawda? Tylko od nas samych zależy, co okaże się ważniejsze.

Myślicie, że byłabym w stanie znaleźć także wady? Jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że stawiając jakiś cel, mógłby spotkać nas zawód w przypadku, gdyby nie udało się nam go osiągnąć. Wiem, że po jednych taka porażka spłynie jak po kaczce i będą działać dalej, a drudzy natomiast wezmą wszystko „do głowy” i wpłynie to na nich demotywująco. Nie wiem, czy jest na to jakiś złoty środek. Mówienie komuś by się tym nie przejmował, to tak jak mówienie astmatykowi, by głęboko oddychał. 😉 Pomoc żadna. Każdy z nas jest inny, warto dlatego też pracować nad sobą i w tym nie ma niczego złego. Za to silny charakter to wielka zaleta!

Czy uda mi się wytrwać w postanowieniach?

Jako, że w ostatnich latach, a przynajmniej miesiącach bardzo mało skupiałam się na swoim zdrowiu, chcę skupić się na tym właśnie teraz. Mój lęk przed lekarzami i ogólnie służbą zdrowia jest nie do opisania. Do lekarzy staram się chodzić w ostateczności. Nie wiem skąd się to wzięło, być może kilka błędnych diagnoz mnie zniechęciło? Strach przed igłami i krwią, odstrasza mnie do jej regularnego kontrolowania, a ostatnia wizyta u dentysty zakończona omdleniem ze strachu sprawiła, że obawiam się identycznego scenariusza na kolejnej wizycie. Prócz zdrowia, mam jeszcze kilka innych mniejszych planów, ale tak samo dla mnie ważnych.

Chciałabym w końcu zadbać o mojego bloga i wziąć się za regularne pisanie tekstów. Sprawia mi to ogromną przyjemność, szczególnie gdy mam do tego wenę. Wtedy jeden wpis na bloga zajmuje mi dosłownie moment. Nawet teraz mam przygotowanych kilka tekstów, ale żeby zabrać się za wykonanie zdjęć do nich dla mnie męka. 😉 Nie umiem w ładne zdjęcia na bloga, co mnie właśnie bardzo demotywuje i ciężko jest mi się za nie zabrać. Wiedząc, że pewnie i tak wyjdzie z nich jedno wielkie G. 🙂

Kolejnym podpunktem na mojej liście jest nawiązanie kilku współprac. Zanim jednak to nastąpi, to konieczne jest wykonanie wcześniejszego punktu. Jak widać, jedno jest powiązane z drugim!

W planach mam także podjęcie kursu, ew. kursów. Takie co nauczą mnie bardziej w blogowanie, tworzenie stron, html i css. Bardzo lubię taką grzebaninę! oj tak. 🙂 Z tym już wiążę większe plany, być może nie tylko na 2022 rok ale i dłużej.

Mając na pokładzie szalonego czterolatka, uważam że zadanie może być odrobinę utrudnione, przecież nie będę w stanie skupić się w 100% na sobie. Jakiś procent mojej uwagi zawsze zabierze mój syn. Ale tu jest też pozytywna strona, bo zyskałam najlepszego motywatora w dążenia do swoich celów! Kto nas zmotywuje lepiej, niż najbliższe osoby? 🙂

No dobrze, a kto z Was postawił na noworoczne cele? Działacie spontanicznie, czy wolicie według wcześniej określonego planu? Dajcie znać w komentarzu. 🙂

*zdjęcia zrobione 1. stycznia na wieczornym spacerze ulicami Ełku*

Komentarze

Copyright © paulinapisze.pl